Pomiędzy

Występ na igrzyskach w Meksyku był dla siatkarek jednym z ostatnich sukcesów w trakcie ich medalowego spaceru, który trwał nieprzerwanie od końca lat 40. Z kolei dla reprezentacji męskiej zaczynał się czas budowania podwalin pod największe sukcesy siatkarskie w XX w.

Same IO w Meksyku, mimo że Polki obroniły brązowy medal, pokazały zmianę układu sił na siatkarskiej scenie.

Jadwiga Marko-Książek:

O Tokio nie potrafię mówić spokojnie, bez ściskającego gardło wzruszenia. Meksyk był mimo swojego wspaniałego kolorytu smutniejszy. (…) Przede wszystkim atmosfera w zespole była zupełnie inna i jedynie wielki takt i rozsądek Krysi Czajkowskiej, wówczas kapitana drużyny, sprawił, że wszystko to trzymało się jakoś kupy i że w końcu wymęczyłyśmy ten medal1.

Po igrzyskach wiele utytułowanych siatkarek zakończyło kariery reprezentacyjne (m.in. Czajkowska-Rawska, Jakubowska, Marko-Książek), w 1970 r. z kadry odszedł również trener Krysik. I choć w drużynie było wciąż sześć olimpijek z Meksyku (m.in. Wiecha, Aszkiełowicz, Ostromęcka), to zabrakło np. Barbary Hermel-Niemczyk (urodziła córkę Małgorzatę, późniejszą mistrzynię Europy). Już pierwszy poważny turniej – MŚ w Bułgarii w 1970 r. – pokazał, że to zupełnie inny zespół, niedorównujący ekipom Poburki czy Krysika. Dziewiąte miejsce na tych zawodach było lodowatym prysznicem dla reprezentacji. Po tym turnieju z trenowania kadry zrezygnował Gwidon Grochowski.

W 1971 r. przed ME we Włoszech polską reprezentację objął utytułowany szkoleniowiec Zygmunt Krzyżanowski. Wiązano z nim duże nadzieje. Przemeblował trochę zespół, ale wciąż grały w nim olimpijki z Meksyku plus kilka młodych zawodniczek. Stawką w tych mistrzostwach były nie tylko medale, ale też kwalifikacja do olimpiady w Monachium (to była jedyna szansa, trzeba było mistrzostwa wygrać lub zająć drugie miejsce za ZSRS, który miał już kwalifikację jako mistrz olimpijski z Meksyku).

Krzyżanowski stanął na wysokości zadania i Polki rozegrały dobry turniej, choć nie udało im się pokonać ZSRS. Niespodziewanie łatwo przegrały też z Czechosłowacją – 0 : 3. I mimo że później wszystkie mecze zakończyły zwycięsko, to olimpijskiej kwalifikacji nie zdobyły. Ich brązowy medal miał gorzki smak. Tym bardziej że na kolejne wielkie sukcesy polskie siatkarki czekać miały przez ponad 30 lat.

Tymczasem kadra męska, która do tej pory nie miała się czym pochwalić, nabierała rozpędu. Jaskółką nadchodzących zmian był rozegrany w Polsce pierwszy Puchar Świata w 1965 r., w którym podopieczni Zygmunta Krausa przegrali jedynie z ZSRS (2 : 3) i zdobyli srebrny medal.

Mecz Polska – Rumunia w Pucharze Świata, 1965 r.
Fot. PAP/Witold Rozmysłowicz

Po tym turnieju kadrę przejął jego asystent Tadeusz Szlagor. To z nim reprezentacja odniosła pierwsze znaczące sukcesy międzynarodowe: po niezbyt udanym starcie w MŚ (1966 r., szóste miejsce) dobrze przygotowani Polacy wywalczyli w mistrzostwach Europy 1967 w Turcji brązowy medal. Pokonali bardzo groźne zespoły: Bułgarię i wicemistrza świata Rumunię. Przegrali tylko z ZSRS i Czechosłowacją, ówczesnymi gigantami. W składzie grali m.in. Hubert Jerzy Wagner, Zdzisław Ambroziak i Edward Skorek. Po powrocie do kraju gazety opisywały ich sukces, a także emocjonowały się wywalczoną kwalifikacją do olimpiady w Meksyku (1968 r.).


AZS AWF Warszawa – elitarne grono

AZS AWF Warszawa to legendarny (i elitarny) zespół, którego gwiazdami byli reprezentanci Polski, m.in. Zdzisław Ambroziak, Edward Skorek, Hubert Jerzy Wagner i Tadeusz Szlagor, a trenerami Zygmunt Kraus i potem Wojciech Szuppe. Przez 10 lat nieprzerwanie zdobywał mistrzostwo Polski (1952–1961). Jego zawodnicy byli jednocześnie pełnoprawnymi studentami i musieli bez ulg zaliczać wszystkie egzaminy. Siatkówka miała akademickie korzenie – nie bez przyczyny mówiono, że jej reprezentanci są mądrzejsi od innych sportowców…

Mecz o Puchar Europy pomiędzy mistrzem Polski AZS AWF i mistrzem NRD drużyną Wissenschaft Lipsk. 2 kwietnia 1960 r.
Fot. PAP/Mariusz Szyperko

Apetyty były ogromne, a polski zespół w doskonałej formie. Polacy pierwszy mecz rozgrywali z Japonią. Jej zawodnicy byli specjalistami w szybkiej, kombinacyjnej siatkówce, której bał się nawet potężny Związek Sowiecki – faworyt tej olimpiady. Nasi siatkarze już wcześniej potrafili ogrywać Japonię, jednak w Meksyku ta sztuka im się nie udała. Przegrali też z ZSRS. Inne mecze poszły im lepiej, pokonali m.in. Czechosłowację, czyli mistrza świata, co było olbrzymią sensacją. Ostatecznie zajęli piąte miejsce.

Ambroziak twierdził, że to przez niego – grał słabo, bo był zakochany, rozkojarzony… Jego zdaniem powodem była też dieta sportowców, nadmiar jedzenia dla zawodników: „Uważano, że im więcej mięcha zjemy, tym lepiej”. Piąte miejsce było dla zawodników rozczarowaniem, choć inaczej widziano ten wynik w kraju.

W prasie oceniano to jako spory sukces polskiej siatkówki. Dla nas to była jednak porażka. Ten zespół powinien zdobyć medal – wspominał kadrowicz Zbigniew Zarzycki2.

Po tej imprezie trener Szlagor odmłodził zespół: dał szansę siatkarzom takim jak Wiesław Gawłowski, Marek Karbarz, Ryszard Bosek. Zostawił też kilku doświadczonych. Na mistrzostwa świata w Bułgarii w 1970 r. Polacy pojechali pełni wiary. Grali koncertowo, szczególnie Zdzisław Ambroziak. Niestety w jego organizmie wykryto wtedy niedozwolone środki – była to pierwsza afera dopingowa w siatkówce na imprezie tej rangi. Nasz siatkarz za karę nie grał w ważnym meczu z Czechosłowacją, a z drużyny jakby ktoś spuścił powietrze. Sprawę dopingu wyciszono; Ambroziak podkreślał, że nie brał żadnych niedozwolonych środków, a potem już tego nie badano. Polska skończyła te MŚ na piątym miejscu, kolejne ME zaś – na szóstym.

Prawdziwym sprawdzianem dla młodej kadry miały być kwalifikacje do kolejnej olimpiady. Odbyły się we francuskim Montpellier. Polacy zagrali fantastycznie – już pierwszy mecz z pewnymi siebie Amerykanami dodał im skrzydeł. Siatkarze z USA przyjechali na eliminacje w olimpijskich dresach. A mecz rozegrali w… golfach. Potem zmienili je na T-shirty, jednak po proteście polskiego trenera (zmiana koszulek w trakcie pojedynku była zabroniona) włożyli z powrotem swoje golfy. W przerwach masażysta biegał od siatkarza do siatkarza i obcinał im rękawy. Po zaciętym meczu, w którym Polacy wyszarpali Amerykanom zwycięstwo, ci płakali. A nasi siatkarze kolejne spotkania wygrywali jak w transie.

Podczas IO w Monachium w 1972 r. nie udało się niestety powtórzyć ani tej atmosfery, ani doskonałej formy. Kilka porażek (w tym zupełnie niespodziewana i podcinająca skrzydła – z Koreą 1 : 3) załamało polski zespół. Siatkarze grali nierówno: mieli błyskotliwe momenty, jednak dziewiąte miejsce należało uznać za kompletną porażkę. Jak to możliwe? W ekipie było przecież wielu świetnych siatkarzy.

Hubert Jerzy Wagner, który przejął kadrę w 1973 r., określił to tak:

Tadziu Szlagor był po prostu dobrym człowiekiem i nie miał twardej ręki (…), szedł na ustępstwa zwłaszcza wobec czołowych zawodników (…) Gdyby wówczas „przypieprzył” nam mocniej na treningach, to nie byłoby potem gadania o słabej psychice i innych rzeczach3.

Hubert Wagner (1941–2002)
Fot. PAP/CAF-ADM Maciej Kłoś

Szlagor z kolei podkreślał, że to przecież on wyszkolił młodych graczy, którzy stali się fundamentem złotej drużyny Wagnera.

Tak czy inaczej, błędu miękkiej ręki nowy trener nie powtórzył. Wagner, bardzo wymagający wobec siebie i innych, apodyktyczny, miał wizję, której zawodnicy musieli się podporządkować. Jeszcze jako siatkarz robił notatki dotyczące innych drużyn, studiował ich taktykę. Wprowadził również nowinki, m.in. zrównoważoną dietę. Dlatego też, mimo że miał w PZPS-ie wielu wrogów (ten jego niewyparzony język…), związek postawił właśnie na niego – kompletnego debiutanta. Włodarzy przekonały u Wagnera determinacja i niezachwiana wiara w sukces. Nowy trener stwierdził, że przyczyną naszych porażek był brak drużyny. On tę drużynę chciał stworzyć – z już grających w kadrze siatkarzy.

Na pierwszym zgrupowaniu w Zakopanem Wagner, nazwany „Katem” (nawiązanie do jego metod treningowych), objaśnił swoje zasady. Można je podsumować tak: „Na boisku rację mam ja i tylko ja”. Albo mi wierzysz i się podporządkujesz, albo pakujesz manatki. Nikt nie zgłosił protestu. Także podczas codziennych wyczerpujących ośmiogodzinnych treningów zawodnicy się nie skarżyli. Byli bardzo głodni sukcesu, o który do tej pory jedynie się ocierali. Mieli już dosyć ciężkiej pracy, która nic nie dawała, i poklepywania po plecach po kolejnym turnieju, na którym zagrali poniżej oczekiwań. Chcieli w końcu zacząć wygrywać. Wagner dał im wiarę, że to się uda.

Pierwszym sprawdzianem jego – i ich – umiejętności był nieoficjalny Puchar Świata w Pradze. Zdali go śpiewająco, pokonując Japonię (mistrza olimpijskiego), NRD (mistrza świata) i Czechosłowację. Z ZSRS co prawda przegrali, ale tylko 2 : 3.

Kolejnym testem miały być MŚ w Meksyku w 1974 r. Aby przyzwyczaić się do trudnych wysokogórskich warunków, Polacy przygotowywali się w Font-Romeu w Pirenejach. Mordercze treningi, które poprawiły m.in. wytrzymałość, przyniosły potem skutek – już podczas turnieju, na wysokości 2 tys. m, czuli się doskonale. I choć pojawiły się tarcia na linii trener–zawodnicy, wynikające m.in. z dużej presji, to buntu już nie było. Wszyscy czekali na kolejną okazję, by wygrać.


MŚ W MEKSYKU W 1974 R.

Skład polskiej drużyny:

  • 1. Stanisław Gościniak, ur. w 1944 r., zawodnik wrocławskiej Gwardii i Resovii Rzeszów.
  • 2. Ryszard Bosek, ur. w 1950 r., siatkarz Błękitnych Wołomin, Mazowsza Zegrze, AZS-u Warszawa i Płomienia Milowice.
  • 3. Wiesław Gawłowski, ur. w 1950 r., zawodnik Lechii Tomaszów, AZS AWF Warszawa i Płomienia Milowice, zm. w 2000 r.
  • 4. Zbigniew Zarzycki, ur. w 1946 r., siatkarz łódzkich Startu i Anilany, AZS AWF Warszawa i Płomienia Milowice.
  • 5. Tomasz Wójtowicz, ur. w 1953 r., zawodnik MKS-u i AZS-u Lublin, Avii Świdnik oraz Legii Warszawa.
  • 6. Edward Skorek, ur. w 1943 r., zawodnik Lechii Tomaszów, AZS AWF Warszawa i Legii Warszawa.
  • 7. Wiesław Czaja, ur. w 1952 r., zawodnik Hutnika Kraków i AZS-u Częstochowa.
  • 8. Aleksander Skiba, ur. w 1945 r., zawodnik stołecznych AZS AWF i Legii, zm. w 2000 r.
  • 9. Marek Karbarz, ur. w 1950 r., zawodnik Stali Stalowa Wola, Resovii i Hutnika Kraków.
  • 10. Włodzimierz Stefański, ur. w 1949 r., zawodnik Gwardii Wrocław, stołecznych Skry i AZS-u, Resovii i Legii Warszawa.
  • 11. Mirosław Rybaczewski, ur. w 1952 r., zawodnik MKS MDK Warszawa i AZS-u Olsztyn.
  • 12. Włodzimierz Sadalski, ur. w 1949 r., zawodnik AZS-u Poznań, Skry Warszawa i Płomienia Milowice.
  • Trener: Hubert Jerzy Wagner (1941–2002)

W turnieju zagrały 24 drużyny. Z sześciu grup eliminacyjnych po dwie najlepsze ekipy awansowały do drugiego etapu (półfinałów). Potem z trzech półfinałów po dwa najlepsze zespoły wchodziły do finału. Tam zaś grało sześć drużyn systemem każdy z każdym.

Mecze Polski:

Polska – Egipt 3 : 0 (15 : 3, 15 : 6, 15 : 5)

  • Bezproblemowe zwycięstwo Polaków na początek.

Polska – Stany Zjednoczone 3 : 1 (15 : 10, 13 : 15, 15 : 10, 15 : 6)

  • Amerykanie, upokorzeni podczas kwalifikacji w Montpellier, chcą się odegrać. Pierwszy set pewnie wygrany przez Polaków. W drugim USA wygrywa po dramatycznej końcówce. W dwóch kolejnych podopieczni Wagnera nie dają szans Amerykanom. Mamy awans do półfinału.

Polska – ZSRS 3 : 1 (15 : 9, 6 : 15, 15 : 6, 15 : 11)

  • Trener gra szóstką, która niedawno pokonała Rosjan na ich własnym terenie. Mecz w zasadzie o psychologiczną przewagę i o miejsce w łatwiejszej grupie półfinałowej.
  • Pierwszy set – prowadzenie od początku, wygrany. Drugi przegrany do sześciu punktów. W trzecim, po zmianie niemal całej szóstki (wchodzi m.in. Wójtowicz), zwycięstwo do sześciu. Czwarty set również wygrany mimo walecznej postawy Rosjan.

Polska – NRD 3 : 0 (15 : 4, 15 : 6, 15 : 2)

  • Pogrom: Niemcy zdobywają tylko 12 punktów.

Polska – Belgia 3 : 0 (15 : 9, 15 : 11, 15 : 9)

  • Łatwe zwycięstwo, Polska awansuje do finału.

Polska – Meksyk 3 : 1 (15 : 12, 15 : 11, 8 : 15, 17 : 15)

  • Meksykanie bronią się dzielnie, ale wygrywają tylko pierwszego seta. Nasi przeciwnicy chcieli kupić ten mecz za spore pieniądze. To oszczędziłoby nam groźnego rywala w finale – NRD. Jednak zespół Wagnera na układ nie poszedł, wygrał spotkanie i tym samym utrudnił sobie drogę do medalu.
Grupa finałowa: NRD, Czechosłowacja, Polska, ZSRS, Japonia, Rumunia

Polska – ZSRS 3 : 2 (16 : 14, 9 : 15, 15 : 6, 12 : 15, 15 : 7)

  • Wagner najpierw wprowadza rezerwową szóstkę, by zmęczyć Rosjan. To pojedynek dwóch stylów: prostej, fizycznej siatkówki rosyjskiej i szybkiej, kombinacyjnej gry Polaków. W dodatku Polacy wyprowadzają Rosjan z równowagi psychologicznymi zagrywkami.
  • Pierwszy set napięty. Przy stanie 14 : 11 dla Związku Sowieckiego nasi siatkarze zdobywają pięć punktów i wygrywają. Drugą partię wygrywa ekipa ZSRS, Polacy trzecią. W czwartym secie jest 10 : 10, ale Polacy go przegrywają. W piątym siatkarze Wagnera prowadzą od samego początku i wygrywają wysoko, do siedmiu punktów.

Polska – Czechosłowacja 3 : 2 (13 : 15, 14 : 16, 15 : 6, 15 : 10, 15 : 5)

  • Wiele zmian wprowadzonych przez trenera, dwa pierwsze sety przegrane na przewagi. Kolejne trzy jednak wygrane dość łatwo.

Polska – NRD 3 : 2 (15 : 7, 15 : 9, 13 : 15, 12 : 15, 15 : 5)

  • Horror, który mógł nas kosztować medal. Po dwóch pierwszych gładko wygranych setach w trzecim trener polskiej ekipy zaczyna eksperymenty. Zmienia podstawowy skład i wysyła na boisko rezerwowych, a podstawowi gracze w tym czasie… biegają z obciążeniami na torze przeszkód w sali obok. To powoduje napięcia i nieporozumienia w polskim zespole na linii zawodnicy–trener. Trzecią partię, mimo prowadzenia 11 : 3, Polacy przegrywają 13 : 15. Z pewnego zwycięstwa robi się nerwowa sytuacja – 2 : 2 w setach. Zdezorientowani polscy siatkarze zaczynają się irytować. Piąty set jednak wygrywamy. Mamy szansę na złoty medal.

Polska – Rumunia 3 : 0 (15 : 4, 15 : 10, 15 : 9)

  • Łatwe zwycięstwo nad zdecydowanie słabszym rywalem.

Polska – Japonia 3 : 1 (13 : 15, 15 : 7, 15 : 11, 17 : 15)

  • Wagner gra szóstką: Gościniak, Skorek, Skiba, Gawłowski, Bosek, Wójtowicz. Japonia to już nie jest ten zespół, który regularnie ogrywał Polaków. Nasi siatkarze nie obawiają się swoich rywali. Jednak pierwszego seta Japończycy wygrywają do 13. Kolejne dwa siatkarze Wagnera zagarniają dla siebie. W czwartym secie przy stanie 14 : 5 złoto jest na wyciągnięcie ręki. I tu zaczyna się dramat: Japończycy zdobywają kolejno dziewięć punktów – i jest remis 14 : 14, a potem 15 : 14 i piłka setowa dla Japonii! Wyrównujemy jednak do 15. W decydującym momencie zawodnik Japonii Tetsuo Satō nie wytrzymuje napięcia i dwa razy atakuje w aut… Polska zostaje mistrzem świata!

Przypisy:

  • 1 Jadwiga Marko-Książek (1939–2019), https://olimpijski.pl/olimpijczycy/jadwiga-marko-ksiazek (data dostępu: 28.04.2021).
  • 2 K. Mecner, G. Wagner, Kat. Biografia Huberta Wagnera, Agora, Warszawa 2014, s. 50.
  • 3 Ibidem, s. 60.