Szykownie, ale krew się lała. Olimpijskie stroje reprezentacji Polski na Tokio 1964

Siatkarskie medalistki z Tokio 1964 zapewniają, że będą oglądać ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich Tokio 2021 – i wspominają emocje, które im samym towarzyszyły 57 lat temu. Dziś nie można oderwać oczu od zdjęć z inauguracji Tokio’64, na których nasze reprezentantki występują w kostiumach zaprojektowanych przez dyrektorkę Mody Polskiej Jadwigę Grabowską.

Plisowane spódniczki i zielononiebieskie koszulki polo – stroje reprezentacji Polski na otwarcie tegorocznych igrzysk w Tokio wzbudziły falę komentarzy. Ale siatkarskim medalistkom z Tokio 1964 się podobają. – Właśnie dobrze, że zielone, w końcu to kolor nadziei. A polskich barw i symboli na nich nie brakuje. My też nie miałyśmy biało-czerwonych strojów, tylko takie „kawa z mlekiem” – wspomina Krystyna Czajkowska-Rawska, kapitan polskiej reprezentacji siatkarek, brązowa medalistka Tokio’64.

Dziś szyk ówczesnej polskiej reprezentacji robi wrażenie. Doskonale skrojone kostiumy ze spódniczką „w kolanko”, efektowne naszyjniki i toczki na głowach – szyk w każdym calu. I nic dziwnego – stroje zaprojektowała ikona Mody Polskiej Jadwiga Grabowska.

Jeździłyśmy do przymiarek w Warszawie, to była taka uliczka koło Nowego Światu – wspomina pani Krystyna. – Pani Jadwiga, „polska Coco Channel”, osobiście pilnowała, żeby wszystko zostało perfekcyjnie skrojone i dopasowane. Ale to, co się sprawdza na modelce, niekoniecznie sprawdzi się na igrzyskach. My potrafiłyśmy schudnąć po wyczerpującym meczu po dwa kilo! Spódnice trzeba było na bieżąco dopasowywać w pasie. A najgorsze były buty! Nogi bolały już od patrzenia na te czółenka na obcasie… Podczas kilkugodzinnej ceremonii otwarcia krew się polała, i to nie jest przenośnia! Za to torebki „konduktorki” bardzo nam się podobały i nosiłyśmy je jeszcze długo po igrzyskach.

Strojom reprezentacyjnym przynajmniej nikt nie odmówił elegancji, za to sportowe były prawdziwą porażką. – Patrząc na materiały i wykonanie spodenek i koszulek zawodniczek z Zachodu czułyśmy się jak ubogie kuzynki – przyznaje Krystyna Czajkowska-Rawska. – Nasze koszulki były z grubego syntetyku, ani to nie oddychało, ani nie chłonęło potu. W dodatku numery z czerwonego filcu puszczały kolor przy każdym praniu, więc trzeba było je odpruć i na nowo przyszywać.

Mimo tego siatkarki z Tokio wywalczyły przed 57 laty w Tokio pierwszy olimpijski medal w tej dyscyplinie sportu – brąz cenny jak złoto. Cztery lata później powtórzyły sukces podczas igrzysk w Meksyku. A dziś trzymają kciuki za polską reprezentację, a szczególnie mocno za siatkarzy. – Mamy wspaniałą ekipę! Jest to team doskonały. Życzę im z całego serca złotego medalu – mówi Barbara Hermel-Niemczyk.