Przed
DŁONIÓWKA I POWSTAŃCY Z PIŁKĄ
Wyobraźmy sobie ośmiu mężczyzn stojących w trzech rzędach na korcie, przebijających piłkę przez siatkę. Bez bloków (wynaleziono je dopiero w 1938 r.), bez widowiskowych ścinek, za to z nieco dziecinnym rzucaniem i przepychaniem piłek (wtedy jeszcze było to dozwolone). Nudy? Cóż, siatkówka nie od początku była show pełnym fajerwerków. Kiedy Polacy zaczęli się nią interesować, tuż po odzyskaniu niepodległości, błyskotliwe czapy i podwójne krótkie stanowiły dopiero melodię przyszłości. Wtedy w tzw. dłoniówkę, przebijankę czy też latającą piłkę grali głównie uczniowie i harcerze.
Jednak to właśnie Polacy przyczynili się do jej rozwoju na świecie w pierwszej połowie XX w., a polskie siatkarki święciły triumfy nieprzerwanie przez ponad 20 lat. Uczestniczyliśmy w ustanawianiu najważniejszych instytucji w tej dyscyplinie. Pierwszym przewodniczącym międzynarodowej organizacji siatkarskiej był płk Mieczysław Rawicz-Mysłowski, sekretarzem – Romuald Wirszyłło, zwany ojcem polskiej siatkówki (chodzi o powołaną w 1934 r. Komisję Techniczną Volleyballu przy Międzynarodowej Amatorskiej Federacji Piłki Ręcznej, IAHF). Polska jest też państwem założycielem Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB), a jednym z jej wiceprezesów został w 1947 r. Zygmunt Nowak.
MISTRZOWIE ŚPIĄ NA SŁOMIE
Akademicy z Warszawy nie mieli środków na wyjazd drużyny na zimowe mistrzostwa Polski do Poznania. Jak się jednak okazało, w Poznaniu mieszkała w małym domu z ogródkiem babcia i ciocia jednego z asów zespołu Kazimierza Wejcherta. Drużyna mieszkała więc w czasie turnieju właśnie u babci Wejcherta, a spała na słomie w pokoju, gdyż ciocia zadbała o duże ilości słomy przed ich przyjazdem1.
Jeśli zawodnicy AZS-u Warszawa – mistrzowie Polski w 1934 r. – musieli w tym okresie trenować w tak spartańskich warunkach, to co mieli powiedzieć ich mniej utytułowani koledzy? Nie przeszkodziło to jednak w dynamicznym rozwoju siatkówki w Polsce. Sportowcy w owych czasach nie tylko bowiem byli bardzo zdyscyplinowani, lecz także startowali w wielu konkurencjach równocześnie, co przyczyniło się do rozwoju sportów zespołowych.
Pierwszy publiczny mecz siatkówki w Polsce odbył się w Warszawie w 1919 r. Rok później siatkarze z drużyn szkolnych rozegrali turniej w Łodzi. Na początku lat 20. powstały pierwsze siatkarskie kluby, najwięcej w Warszawie: Orzeł Biały, 13 Drużyna Harcerska, Orkan; potem AZS, Polonia, Warszawianka. W Łodzi były to: YMCA, ŁKS, Harcerski Klub Sportowy, TUR, Absolwenci; w Krakowie: YMCA i Cracovia. W 1925 r. Polski Związek Palanta i Gier Ruchowych poszerzył się o nowe dyscypliny, koszykówkę i siatkówkę. W 1928 r. zastąpił go Polski Związek Gier Sportowych – i właśnie ten rok uważa się oficjalnie za początek zorganizowanej formy piłki siatkowej w naszym kraju (późniejszego Polskiego Związku Piłki Siatkowej, PZPS-u).
Siatkówka przed wojną
Zasady gry – 1928 r.:
Boisko równe, prostokątne, o wymiarach 10 × 16 m dla chłopców a 8 × 16 m dla dziewcząt, podzielone linją poprzeczną na dwie połowy. Na końcach tej linji wbija się słupki a pomiędzy niemi rozpina pionowo siatkę. Górna jej krawędź przebiega w środku boiska na wysokości 2.50 m ponad ziemią (dla dziewcząt 2.20 m).
Gra trwa 2 × 10 minut z przerwą 5-minutową w połowie gry. Po przerwie następuje zmiana boisk, przyczem nadaje piłkę drużyna, która gry nie rozpoczynała2.
Punkt zdobywała tylko drużyna serwująca (tak było do końca lat 90.). Zawodnicy mogli podbić piłkę cztery razy (dziś: trzy). Dozwolone były jedynie odbicia dłonią; niedozwolone: pięścią, nadgarstkiem, a nawet krawędzią dłoni.
Do 1935 r. mecze w Polsce rozgrywano przede wszystkim na świeżym powietrzu, na nawierzchniach podobnych do tych pokrywających korty tenisowe. W roku 1938 czechosłowaccy siatkarze wymyślili blok.
Dyscyplina rodziła się w bólach. Pierwsze mistrzostwa Polski – w 1929 r. – były zorganizowane źle: słabo rozreklamowane (wzięły w nich udział tylko cztery drużyny mężczyzn i dwie kobiet), na hali tenisowej, bez publiczności. Nic dziwnego, że niewielu o nich słyszało. Rok później jednak zadbano o szczegóły i zawody odbyły się na wolnym powietrzu, z kibicami i o wiele lepszą oprawą.
To właśnie kluby grały najwięcej i coraz lepiej, zapraszały do siebie na rozgrywki drużyny z zagranicy, rywalizowały z najlepszymi (z zespołami z Czechosłowacji, Estonii). Same też wyjeżdżały na międzynarodowe turnieje: w 1923 r. 13 Drużyna Harcerska wygrała turniej w Kopenhadze, pokonawszy m.in. Czechosłowację i Francję, w 1931 r. męska ekipa AZS-u Warszawa wygrała z mistrzem Łotwy, US-em Ryga, 2 : 1. Najlepszy ówczesny zespół europejski, Kalev Tallinn, przyjechał do Warszawy w roku 1931. Pokonał stołeczne kluby, ale polscy siatkarze sporo się nauczyli od swoich rywali. A jeszcze więcej nauczyły się siatkarki – w 1937 r. kobieca reprezentacja Warszawy (AZS-u i Polonii) wygrała mistrzostwa krajów nadbałtyckich, czyli jeden z największych przedwojennych turniejów. Polki już przed wojną należały do najlepszych siatkarek w Europie.
O takich meczach mogła jedynie pomarzyć męska reprezentacja. Do wybuchu wojny nie rozegrała ani jednego spotkania międzynarodowego, bo trudno za takie uznać mecz z polonijnymi graczami z Karwiny w 1934 r. (Igrzyska Polonii Zagranicznej). To był jedyny raz, gdy w ogóle ją powołano.
Przedwojennych siatkarzy można z dzisiejszego punktu widzenia określić jako wyjątkowych, szalenie wszechstronnych. Uprawiali oni po dwie, trzy dyscypliny naraz i odnosili w nich spore sukcesy. Świetnymi siatkarzami okazali się koszykarze, wioślarze, a nawet bokser… Zdobywca tytułu mistrza Polski w siatkówce z ŁKS-em Łódź w 1931 r., Edward Ałaszewski, był jednym z najlepszych koszykarzy tego klubu (oraz utalentowanym karykaturzystą). Witold Gerutto z AZS-u Wilno, wicemistrza Polski z 1935 r., został również wicemistrzem Europy w dziesięcioboju. Najciekawsza sytuacja panowała w KPW Poznań – grali tam koszykarze (Zdzisław Kasprzak, Ewaryst Łój i Florian Grzechowiak, czyli brązowi medaliści ME 1939), wioślarz (Kasprzak był też wicemistrzem Europy w wioślarstwie), a najlepszy siatkarz w zespole, Franciszek Szymura, z zawodu ślusarz, to dwukrotny wicemistrz Europy w boksie (waga półciężka).
Nic dziwnego, że tak utalentowani sportowcy po wybuchu wojny nie przestali stawać do zawodów, a wielu z nich wzięło udział w walce zbrojnej.
SIATKARZE I POWSTAŃCY
Każda armia na świecie potrzebuje sprawnych żołnierzy. Dlatego powołano Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego (PUWFiPW). Gdy wiosną 1939 roku zawisło już widmo wojny, przewodniczący PKOl płk Kazimierz Glabisz zapewniał: „Jeżeli huragan rozszaleje się nad światem, nasz dotychczasowy trud nie będzie syzyfowy, bo przyczyni się do wzmocnienia muru piersi polskich zasłaniających Ojczyznę przed zalewem najeźdźcy”3.
Podczas II wojny światowej sport, w tym także siatkówka, zszedł do podziemia. Bardzo dbano jednak o to, by Polacy zachowali hart ducha. Rozgrywano m.in. siatkarski turniej o nagrodę przechodnią Kazimierza Wilamowskiego – siatkarza YMCA i AZS-u Warszawa zamordowanego w Auschwitz.
Nie bez racji uznawano wtedy, że wysportowany młody człowiek będzie lepiej stawiał opór okupantowi. Podobnie myśleli też Niemcy – dlatego wydali Polakom zakaz uprawiania sportu i organizowania zawodów. Każdy sportowiec stawał się automatycznie wyjęty spod prawa, sportowcy konspiratorzy nosili pseudonimy, które zachowali potem w Powstaniu Warszawskim.
Podczas gdy Niemcy starali się Polaków do sportu zniechęcić, konspiracyjne wydawnictwa ich do tego zachęcały. W numerze podziemnego „Biuletynu Informacyjnego” z 30 stycznia 1941 r. czytamy: „Uważamy, że kto tylko dziś może uprawiać sport, gry sportowe – niech to czyni jak najczęściej”. Popularnością cieszyła się siatkówka, czego dowodem są wspomnienia ówczesnych zawodników meczów rozgrywanych na dziedzińcach żoliborskich kamienic i w Instytucie Głuchoniemych przy pl. Trzech Krzyży. Bywało, że mecze stawały się okazją do łapanek, podczas których Niemcy strzelali do widzów i zawodników. Grali przyszli bohaterowie »Zośki«, »Parasola« i barykad warszawskich – pisze Agnieszka Cyran4.
Postacie związane z polską siatkówką – uczestnicy Powstania Warszawskiego
- Romuald Wirszyłło (1906–1980), ps. „Wiktor” – zawodnik, trener i działacz siatkarski, mistrz Polski, trener reprezentacji Polski, nazywany ojcem polskiej siatkówki, działacz AZS-u w Warszawie, prezes Polskiego Związku Gier Sportowych, współtwórca Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej; powstaniec warszawski, architekt. Był jednym z inicjatorów podziemnych rozgrywek siatkarskich w Warszawie. Razem z Igorem Tepicynem ufundował nagrodę wędrowną im. Kazimierza Wilamowskiego dla konspiracyjnego mistrza Warszawy. Walczył w Powstaniu Warszawskim w 1944 r. jako saper.
- Leszek Grodecki (1926–2015), ps. „Lis” – kapral AK (zgrupowanie „Radosław”, batalion „Parasol”, 1 kompania, następnie batalion „Miotła”), na Powiślu w grupie bojowej „Krybar”. Reprezentant Polski, uznany za najlepszego polskiego siatkarza w latach 1948–1953. Na mistrzostwach świata w 1949 r. w Pradze i w 1952 r. w Moskwie wybrany do najlepszej szóstki mistrzostw.
- Wojciech Gosiewski (1922–1944) – siatkarz, kapral podchorąży. Walczył w szeregach AK pod pseudonimem „Radlicz”. Miał 22 lata, służył w 138 plutonie batalionu „Ruczaj”. Zmarł 5 sierpnia w wyniku rozległych ran.
- Danuta Stefańska-Majewska (1919–1944) – siatkarka, koszykarka i piłkarka ręczna; w powstaniu w 7 pułku piechoty „Garłuch”, rozstrzelana 2 sierpnia.
- Władysław Twardo (1907–1988), ps. „Kandys” – kapral podchorąży (I obwód „Radwan” – Śródmieście – Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, zgrupowanie „Bartkiewicz”, 2 kompania, pluton 116, dowódca).
- Eugeniusz Krotkiewski (1905–1999), ps. „Eugeniusz” – sierżant podchorąży (batalion „Gustaw”). Pierwszy prezes PZPS-u, pełnił tę funkcję w latach 1953–19575.
Źródło: A. Cyran, Siatkarze i siatkarki w powstaniu warszawskim
PO 1945 r.
Po wojnie sportowcy bardzo szybko chcieli wrócić do treningów i rozgrywek. Pierwsze powojenne mistrzostwa Polski odbyły się już w lutym 1946 r. Zagrały drużyny męskie i żeńskie. Bardzo szybko okazało się, że – podobnie jak przed wojną – to siatkarze będą musieli się starać, by dorównać żeńskiej ekipie.
ZAWIEDZIONE NADZIEJE
Siatkarze kadry narodowej intensywnie trenowali. 28 lutego 1948 r. rozegrali pierwszy, historyczny mecz międzynarodowy – z Czechosłowacją. Pociąg przeciwników utknął w śniegu, spóźnili się oni na spotkanie, przyjechali zmęczeni, ale mimo to wygrali. Jednak Polacy nadal liczyli się w walce o medale. Niestety na zorganizowane przez FIVB pierwsze mistrzostwa Europy w siatkówce (w Rzymie w 1948 r.) nie pojechali, nie dostali bowiem zgody władz na wyjazd na Zachód…
Dlatego też w 1949 r. w Pradze, podczas pierwszych mistrzostw świata, apetyty były mocno wyostrzone. Polskich zawodników, trenowanych przez Zygmunta Krausa i Romualda Wirszyłłę, zaliczano do grona faworytów, lecz spisali się oni dużo poniżej oczekiwań. Zajęli dopiero piąte miejsce, co przy niewielkiej liczbie startujących drużyn stanowiło dość odległą lokatę. Jeszcze gorzej było na ME 1950 w Sofii: „(…) występ Polski był jednak katastrofalny. Pięć porażek i zaledwie trzy wygrane sety to bilans, którym trudno się pochwalić”6.
Takie sytuacje będą się powtarzać na wielu imprezach międzynarodowych – aż do połowy lat 60. Choć w kraju siatkówka była bardzo popularna, a klubów pojawiało się coraz więcej, Polakom nic nie pomagało, nawet to, że w składzie mieli wielokrotnych mistrzów Polski Wojciecha Szuppe czy Tadeusza Szlagora (obaj z AZS AWF Warszawa).
Czasami medal był w zasięgu ręki, tak jak na MŚ w Paryżu w 1956 r. Tam Polacy zaczęli rewelacyjnie: w kilku pierwszych meczach stracili tylko jednego seta. Apetyty były duże, kadra trenera Jacka Busza odmłodzona. Potem jednak działo się już tylko gorzej – i panowie zajęli czwarte miejsce, podobnie jak na MŚ w Rio de Janeiro (1960 r.). Słabe występy naszych zawodników w latach 1962–1963 spowodowały, że musieli się oni zmierzyć z bolesną prawdą: nie zakwalifikowali się do pierwszych igrzysk olimpijskich, na których rozgrywano mecze siatkówki (Tokio 1964).
MEDALOWY SPACER KOBIET
Do Tokio poleciały natomiast nasze siatkarki. Nic dziwnego – panie już od czasów przedwojennych należały do europejskiej czołówki, a po wojnie całkowicie przyćmiły naszych siatkarzy. To one były prawdziwymi gwiazdami. Rok po roku zdobywały medale na niemal wszystkich międzynarodowych imprezach. Nie szkodziły im ani częste zmiany trenerów, ani siermiężne warunki i sprzęt, nie onieśmielały ich najsilniejsze drużyny świata (Czechosłowacja, ZSRS, potem Japonia) – zawsze podejmowały z nimi walkę.
Pierwsze spotkanie międzynarodowe kadra kobiet prowadzona przez Walentego Kłyszejkę rozegrała w 1948 r. z Czechosłowacją, ówczesnym hegemonem. Mecz był bardzo zacięty i dramatyczny, ostatecznie Polki odniosły zwycięstwo 3 : 1. Co ciekawe, w trudnych momentach wykazywały więcej bojowego ducha i opanowania niż siatkarze, których czasem potrafił wytrącić z rytmu jeden przegrany set.
W 1949 r. Polki pojechały na pierwsze mistrzostwa Europy w Pradze i zdobyły tam brązowy medal – pierwszy ważny krążek w historii polskiej siatkówki.
(…) stało się jasne, że Rosjanki będą wielkimi faworytkami pierwszego mistrzowskiego turnieju. Tak się też stało. ZSRS nie miał w Pradze godnych konkurentek i pewnie wygrał pierwsze Mistrzostwa Europy. Nasze siatkarki toczyły niesamowity bój z Czechosłowacją o tytuł wicemistrza. Na własnym terenie jednak lepsze okazały się gospodynie. Polki pokonały jednak w pięknym stylu po 3 : 0 pozostałych rywali: Rumunię, Francję, Holandię, Węgry i zdobyły pierwszy w historii polskiej siatkówki medal na imprezie tej rangi7.
Od tego zwycięstwa zaczęła się świetna passa polskich siatkarek – ich medalowy spacer. W 1950 r. w Sofii sięgnęły po srebro mistrzostw Europy, i to w jakim stylu! Choć do ZSRS nadal wiele im brakowało, to zrewanżowały się Czechosłowacji za porażkę z poprzedniego roku. Kolejny raz udowodniły, że nerwowo są w stanie wytrzymać napięcie – pokonały teoretycznie silniejsze rywalki, Czechosłowaczki (które zwyciężały je w ostatnich czterech spotkaniach). Sukces ten Polki powtórzyły rok później, na ME w Paryżu, gdzie przegrały tylko finał z ZSRS. Wywalczyły srebro, mimo że władze nie pozwoliły jechać na turniej ich trenerowi (Zygmunt Krzyżanowski nie dostał paszportu…).
W 1952 r. siatkarki pojechały na pierwsze MŚ do Moskwy. Zorganizowane z rozmachem rozgrywki (na stadionie Dynama sportowcom kibicowało 50 tys. ludzi!) dały polskiej siatkówce spektakularny sukces – srebro. Mimo czasami trudnych warunków (silny wiatr) nasze rodaczki zagrały koncertowo. Drużyna ZSRS znów była lepsza, ale Polki cieszyły się z medalu, a Mirosława Zakrzewska została wybrana na najbardziej wszechstronną siatkarkę turnieju.
Reprezentacja siatkarek – srebrny medal MŚ 1952 w Moskwie:
- Trener: Zygmunt Krzyżanowski (1928–1980), szkoleniowiec kadry narodowej kobiet w latach 1951–1953 i 1955–1956 (także: 1971–1973).
- Skład polskiej drużyny: Aleksandra English, Urszula Figwer, Krystyna Hajec, Danuta Jośko, Aleksandra Kubiak, Elżbieta Kurtz, Emilia Szczawińska, Halina Tomaszewska, Katarzyna Welsyng, Zofia Wojewódzka, Mirosława Zakrzewska, Klementyna Zielniok
O klasie siatkarek niech świadczy fakt, że nawet gdy były w nieco słabszej formie, i tak zdobywały medale (brązowe: ME Bukareszt 1955 i Praga 1958, MŚ Paryż 1956).
Jedynym zespołem, z którym Polki nie wygrały w walce o medale, był ZSRS. Rosjanki reprezentowały poziom, do którego trudno się było zbliżyć. Do czasu, kiedy na scenę wkroczyła egzotyczna drużyna z końca świata. Polki poszły na pierwszy ogień… Na MŚ w Brazylii w 1960 r. nasze siatkarki zupełnie nieoczekiwanie przegrały z Japonią. Kibice przecierali oczy ze zdumienia.
W Polsce nikt nie chciał w ten wynik wierzyć, sądzono, że to zwykłe przekłamanie agencyjne. Japonia była wówczas zespołem zupełnie nieznanym, w tym kraju uprawiano inną siatkówkę, dziewięcioosobową i dopiero w 1959 r. Japonia przyjęła siatkarskie reguły FIVB i podjęła rywalizację. Pokonanie Polski było wówczas niebywałą sensacją8.
Japonia, kopciuszek tych mistrzostw, wywalczyła srebrny medal. Polki były czwarte – to ich jedyna impreza międzynarodowa bez medalu w tym okresie. Ale nasze zawodniczki odrobiły lekcję: zaliczyły serię meczów z rewelacyjnymi podopiecznymi Hirofumiego Daimatsu w Warszawie i Łodzi w 1961 r. oraz podczas tournée po Japonii w 1962 r. Potrafiły się uczyć od najlepszych.
Sukces Japonii nie wziął się znikąd. Siatkówka była w tym kraju niezwykle popularna, a działacze bardzo zaangażowani m.in. w walkę o włączenie tego sportu do dyscyplin olimpijskich. Zabiegi te zaczęły się na dobre w latach 50. FIVB już w 1952 r. przekonała Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), by na igrzyskach w Helsinkach mistrz i wicemistrz świata rozegrali mecz pokazowy. Ostateczna decyzja zapadła dopiero w roku 1961 na sesji MKOl-u w Atenach – siatkarze mieli zagrać o olimpijskie medale w 1964 r. w Tokio. To właśnie Japończycy naciskali, aby wziąć pod uwagę również rywalizację kobiet.
Skąd Japonki czerpią moc?
Sensacyjny sukces Japonii (wicemistrzostwo świata w Rio w 1960 r.) analizował w „Przeglądzie Sportowym” Zbigniew Wojtowicz:
Jeden z największych i najbogatszych koncernów włókienniczych w Japonii – „Nichibo” zatrudnia 33 tys. pracownic. Nietrudno z tej masy wybrać 32 najbardziej sportowo uzdolnione kobiety. Spośród nich rekrutują się w całości reprezentantki Nipponu. Wszystkie one zatrudnione są na etatach agentów reklamowych zakładu. Ich zarobki są dwukrotnie wyższe od przeciętnych pensji. Zadanie, jakie nakłada na nich kierownictwo przedsiębiorstwa jest dwojakie: grać dobrze w siatkówkę i reklamować wyroby firmy w czasie zagranicznych wojaży. Dziewczęta, które wykazują słabszą formę, automatycznie wypadają z kadry i wracają do normalnej pracy produkcyjnej. Ten prosty system otwierający drogę do wielkiego awansu społecznego i materialnych korzyści mobilizuje je do maksymalnego wysiłku na szkoleniu9.
W tym czasie reprezentację Polek przejął nowy trener, Stanisław Poburka (selekcjoner w latach 1962–1965). I stał się architektem największych sukcesów siatkarskich tamtych czasów. Panie były nim zachwycone. Spokojny, wesoły i skromny, doskonale umiał do nich trafić.
Krystyna Czajkowska-Rawska:
Znalazłyśmy z nim wspólny język. Byłyśmy dojrzałymi osobami, nie trzeba było nas ganiać, byłyśmy rozsądne. Nie było żadnych wrzasków, Staszek nie podnosił głosu10.
Wraz z nowym trenerem Polki dorzuciły kolejne medale do swojej imponującej kolekcji: w 1962 r. na MŚ w ZSRS ciężko wywalczony brąz (Japonki zdobyły złoto i zdeklasowały niepokonane dotąd Rosjanki). O Polkach mówiło się jak o atrakcji w ich grupie: Nasze zawodniczki podbiły serca ryskiej publiczności nie tylko wysokimi walorami sportowymi, ale także urodą. „Charoszije diewczata” – ten komentarz słyszało się ze wszystkich stron11.
Kolejny też raz – na ME 1963 w Rumunii – wywalczyły srebro. W tym turnieju nasze zawodniczki grały jak z nut i otarły się o złoto. Wielu komentatorów wierzyło, że zdobyłyby ten medal, gdyby nie nokaut podpory drużyny Danuty Kordaczuk-Wagner, wybranej na najlepszą siatkarkę imprezy. Była ona w świetnej formie, a Rosjanki bardzo się jej obawiały. Na początku meczu ze Związkiem Sowieckim jedna z Rosjanek skoczyła jej na nogę (ponoć umyślnie), po czym Kordaczuk-Wagner zniesiono z boiska na noszach. Po bardzo zaciętym spotkaniu osłabione tą stratą Polki przegrały z ZSRS 2 : 3. Sukcesy i dramat swojej świeżo poślubionej żony obserwował Hubert Jerzy Wagner, młody siatkarz, świeży nabytek AZS AWF Warszawa. W tym czasie to Danuta była pierwszoplanową gwiazdą sportu, zdecydowaną i dominującą (także w domu). Imponowała Wagnerowi.
Na otarcie łez naszym siatkarkom została pewność, że medal na mistrzostwach świata w Moskwie gwarantuje im start w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Igrzyskach, które miały nam przynieść pierwszy medal olimpijski w grach zespołowych.
13 medali polskich siatkarek w latach 1949–1971
- Mistrzostwa Europy: medale srebrne – 1950, 1951, 1963, 1967; medale brązowe – 1949, 1955, 1958, 1971
- Mistrzostwa świata: medal srebrny – 1952; medale brązowe – 1956, 1962
- Igrzyska olimpijskie: medale brązowe – 1964, 1968
Przypisy
- 1 K. Mecner, Mistrzostwa Polski w siatkówce 1929–2010, PLPS SA, Warszawa 2011, s. 9.
- 2 Marek Magiera, Siatkarskie Plusy: Dłoniówka i przebijanka, czyli początki siatkówki w Polsce, https://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2019-01-08/siatkarskie-plusy-dloniowka-i-przebijanka-czyli-poczatki-siatkowki-w-polsce/ (data dostępu: 23.04.2021).
- 3 L. Ufel, By żyli wśród nas. Sportowcy walczyli o ten dzień, https://www.przegladsportowy.pl/ps-historia/ii-wojna-swiatowa-historia-polskich-sportowcow-na-sluzbie-or-ps-historia/515tshb (data dostępu: 23.04.2021).
- 4 A. Cyran, Siatkarze i siatkarki w powstaniu warszawskim, https://www.pzps.pl/pl/zwiazek/patronaty/216-temp/10181-siatkarze-i-siatkarki-w-powstaniu-warszawskim (data dostępu: 23.04.2021).
- 5 Ibidem.
- 6 K. Mecner, Historia siatkówki. Mistrzostwa Europy, PTP, Katowice 2005, s. 11.
- 7 K. Mecner, 80 lat polskiej siatkówki. Od „przebijanki” do Ligi Światowej, wyd. Krzysztof Mecner, Olsztyn 2001, s. 112.
- 8 Ibidem, s. 121.
- 9 Z. Wojtowicz, W Rydze bez niespodzianek, „Przegląd Sportowy”, 17.10.1962.
- 10 D. Dobek, Wypada o nim pamiętać, 21.12.2020, https://sport.onet.pl/siatkowka/stanislaw-poburka-nie-zyje-byly-selekcjoner-siatkarek-mial-90-lat/93c8zdx (data dostępu: 23.04.2021).
- 11 Z. Wojtowicz, op. cit.